wtorek, 10 lipca 2012

No. 15

Wreszcie nadeszły te dni (tygodnie, a nawet i miesiące) wypoczynku po bardzo pracowitym okresie. Bardzo żałuję, że musiałam pozwolić sobie na tak długą przerwę w pisaniu, ale niestety ilość zaliczeń i egzaminów końcowych była przeogromna. Na szczęście teraz mogę w pełni poświęcić się pisaniu i odświeżaniu bloga.
Mając już za sobą ten krótki wstęp nie pozostaje mi nic innego jak przejść to pisania o modzie, a dużo się tego uzbierało. Miał to być post o typowej modzie wakacyjnej, ale związku z tym, iż ostatnimi czasy dość często bywałam w teatrach, postanowiłam napisać coś o modzie tej bardziej wyjściowej.
Szczerze mówiąc nigdy wcześniej się nie zastanawiałam nad tym jak należy się ubierać do teatru. Byłam pewna, że zawsze tak samo jak wszyscy - elegancko. No i okazało się, że byłam w błędzie. jest kilka reguł, którymi (prawdopodobnie) kierują się ludzie wybierający się do teatru.

Reguła I: Strój uzależniamy od dnia tygodnia.
Wydawało mi się to dość dziwne, ale okazało się dość praktyczne. W dniach poniedziałek - czwartek obowiązują luźne stroje. Wychodzimy do teatru niemalże w tych samych ubraniach co do pracy. Oczywiście wciąż zachowujemy nutkę elegancji, mało wyczuwalną (np. ładnie upięte włosy, efektowna biżuteria lub szpilki). Pytacie dlaczego praktyczne, cóż...a czy Wam w tygodniu, gdy jesteście zmęczeni, chce się stroić? :) Jeżeli chodzi o pozostałe dni, tutaj już eleganckie ubrania są wręcz obowiązkowe. Wśród Panów za dużo nie ma do pisania, bo poza garniturem nie mają większego wyboru. Wśród Pań jest to prawdziwy pokaz wszystkiego co mają najdroższego w domu. Najlepsze sukienki, buty biżuteria, piękne fryzury... Ewidentnie po całym tygodniu skromnych kreacji, trzeba to sobie "odbić".


(źródło: afterparty.pl)

Reguła II: Wykupione miejsca wpływają na "zawartość procentową elegancji" ubiorów.
Im lepsze miejsca bliżej sceny tym lepiej należy się ubrać, niech inni wiedzą, że poza wykupieniem najdroższych miejsc jest na stać na najlepsze ubrania - przynajmniej ja to sobie tak tłumaczę. Trudno jest dojść do innych wniosków gdy widzę ludzi siedzących pod samą sceną ubranych jak na czerwony dywan i tych, którzy siedzą na balkonie ubranych w dżinsy...t-shirty...okazjonalnie marynarki lub żakiety... A żyjąc na tym świecie, trudno jest nie łączyć elegancji z bogactwem - choć nie zgadzam się z tym.


(źródło; lansik.pl)


Reguła III: Im większa scena, tym lepsze ubrania.
Piękne, duże sceny zobowiązują do najlepszych kreacji. Przepych, szyk i elegancja jak najbardziej pożądane :) Jeżeli wybieramy się na kameralne przedstawienie, to ubieramy się podobnie jak byśmy wychodzili na zakupy do centrum handlowego.



(źródło: we-dwoje.pl)



Stosując się do tych reguł gwarantuję Wam, że nigdy nie będziecie obiektem drwin i będzie czuć się swobodnie wyglądając przy tym jak wszyscy inni...oczywiście jeżeli o to Wam chodzi... :) Wspomnę też, że post ten powstał jedynie z moich obserwacji, a teatry w jakich bywam mieszczą się w Łodzi... może inne miasta mają własne reguły :)


2 komentarze:

  1. obydwie śliczne ale granatowa ładniejsza :)))

    pozdrawiam :)

    http://all-about-fashion-and-style.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Longoria jak zawsze znakomicie :)

    Pozdrawiam!
    DaisyLine

    OdpowiedzUsuń